Oburzone Miasto
Siedlce
- Wyobraź sobie, że w Siedlcach
wybuchło! I to tak, że zatrzęsły się posady miasta. Wszystkie ośrodki kultury niezwłocznie
zwołały naradę, a chcąc podkreślić wagę sprawy przywołały jeszcze jeden ośrodek
– gminny. A więc trzy ośrodki kultury, a właściwie trójka ich szefów, a więc
było nie było - trójca, zebrała się i to w Urzędzie Miasta!
- Dlaczego w Urzędzie Miasta? Prezydent ich wpuścił?
- Nie wiem czy mógł nie wpuścić. Może nie mógł. Po prostu sprawa była
wagi najwyższej.
- Ale o co chodzi?
- Ta
oburzona trójca sporządziła oświadczenie. A ponieważ sprawa była poważna,
natychmiast skierowano je do mediów, aby stutysięczne społeczeństwo również się
oburzyło.
- Ale co się właściwie stało?
- No, stało się. Ukazał się satyryczny filmik na You Tube!
- Satyryczny filmik?
- Filmik, którego autor nabija się z wicedyrektora jednego z tych ośrodków.
O to poszło.
- Nie można nabijać się z wicedyrektora?
- Nie można. Tym bardziej, że autor filmiku kwestie słowne, mówione
przez tego wicedyrektora, wsadził, że tak powiem, w usta Hitlera.
- W usta Hitlera? Jak to?
- Wykorzystał kawałek filmu „Upadek” i postawił dźwięk.
- Ale przecież film „Upadek” ośmiesza Hitlera.
- Nie wszyscy to wyczuwają.
- Nie sugeruj, że dyrektorzy ośrodków kultury nie potrafią odróżnić
satyry od wypowiedzi serio.
- Chyba nie potrafią, inaczej by się nie oburzali. Czasem ludzie na
stanowiskach tak poważnie podchodzą do swojej pozycji, że nawet przestają się
uśmiechać.
- Ale o co chodziło z tym filmikiem?
- Dobra, zacznijmy od początku. Poszło o to, że pewne stowarzyszenie
ogłosiło plebiscyt na wydarzenie kulturalne ubiegłego roku. No i jeden z
ośrodków kultury chciał koniecznie, ale to koniecznie, ten konkurs wygrać.
Okazałoby się wtedy, że jest rzeczywiście wiodącym ośrodkiem, bo ma na swoim
koncie największe wydarzenie kulturalne ubiegłego roku.
- Skąd wiesz, że mu na tym zależało?
- Bo postanowił kupić głosy mieszkańców miasta. Dosłownie je kupić i wygrać.
- Jak to kupić? Może tylko pozyskać?
- Pozyskiwałby je, gdyby tylko namawiał do głosowania na własne imprezy.
Ale ten ośrodek za kilkadziesiąt esemesów - z głosami wysłanymi na własne imprezy
- oferował roczny karnet na występy warty ze trzysta złotych! Czyli proponował
przekupstwo – ty płacisz grosze za esemesy i głosujesz na nasze imprezy (nawet
jak ci się nie podobały, albo ich nie widziałeś), a ja daję ci trzysta złotych
w postaci karnetu.
- Sprytne. Ale chyba nie do końca etyczne…
- Tym bardziej, że inni biorący udział w konkursie nie mieli takiej
możliwości. Sprawiedliwe to na pewno nie było. No i jeden z aktorów, którego
przedstawienie brało udział w plebiscycie, zdając sobie sprawę, że nie ma ono
szans na wygraną przez te kupowane za karnety esemesy, zrobił satyryczny filmik
potępiający tę praktykę.
- A co na to prezydent?
- Prezydent zachowuje się, jakby uważał, że interes rozdawania karnetów w
zamian za głosy był uczciwy. Albo jakby nie miał nic do gadania.
- No bez przesady!
- Naprawdę tak się zachowuje. Czy wiesz, że trójca pozwoliła sobie swój akt
oburzenia podpisać: „Miasto Siedlce”? I prezydent nie ma im tego za złe!
- Jak to?
- No podpisali się tak pod aktem oburzenia: Miasto Siedlce. A jeżeli oni
są naprawdę Miastem Siedlce, to prezydent jest tylko ich pracownikiem. Bo on
się wcale nie podpisał. Ale potwierdził, że też jest oburzony i nie ma
pretensji, iż to właśnie oni uważają się za Miasto Siedlce.
- Dziwne stosunki panują w tym mieście.
- Poza tym prezydent wspominał na konferencji o procesie sądowym, ale
nie wiadomo czy ten proces wytoczy on, czy też trójca „Miasto Siedlce”.
- A może zrobi to pokrzywdzony wicedyrektor?
- On nie musi - reprezentuje go trójca, czyli Miasto Siedlce.
- Nieźle. A wszystko przez żałosnego
Hitlera?
- Tak, ale to nie koniec afery. Poza tym, że zamierzają iść z tą sprawą
do sądu, to jeszcze zerwali współpracę ze stowarzyszeniem, które zorganizowało
plebiscyt na najlepszą imprezę kulturalną ubiegłego roku. Obrazili się
śmiertelnie.
- A co ma do tego stowarzyszenie?
- Prezydent wyjaśnił, że stowarzyszenie poparło filmik, bo jego szefowa
napisała w komentarzu pod nim: „Super”.
- Nie mogła napisać „super”?
- Nie mogła. Ale napisała i teraz boi się, że za karę nie dostanie od
Miasta Siedlce dotacji. Bo jeżeli Miastem Siedlce jest ta trójca, to sam wiesz…
- Czyli urzędnicy są oburzeni, będzie proces i możliwa jest utrata
dotacji, bo ukazał się satyryczny filmik. Afera jak na Białorusi!
- Dokładnie. Ale ci, którzy handlowali głosami kupując esemesy ludzi za
trzystuzłotowe karnety siedzą sobie spokojnie. I mało kto zastanawia się nad
tym czy postąpili moralnie.
- Przecież oni są sędzią we własnej sprawie. Oni są Miastem Siedlce.
- No chyba
tak, bo miejscy radni milczą.